Wygląda na to, że nasi zachodni sąsiedzi chcą być dobrze przygotowani do obrony na wypadek jakiegoś kryzysu – i trzeba przyznać, że z uwagi na geografię jest to postawa warta naśladowania. Niemieckie porty zażądały właśnie trzech miliardów euro od ministra obrony Pistoriusa. Pieniądze będą przeznaczone na rozbudowę infrastruktury i środków ochrony przed ewentualnym atakiem.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Centralny Związek Niemieckich Operatorów Portów Morskich (ZDS), czyli Zentralverband der deutschen Seehafenbetriebe e.V., zwyczajowo skupia się na kwestiach przeładunków, transportu, logistyki itp.
Tym razem jednak przedstawiciele ZDS zaapelowali do ministerstwa obrony o przyznanie specjalnych środków z funduszu obronnego. Oczywiście porty mają już teraz finansowanie, jednak zdaniem analityków jest ono zbyt małe w stosunku do potrzeb chwili. Jak mówią przedstawiciele ZDS, "Jako centra logistyczne, porty morskie mają kluczowe znaczenie dla scenariuszy rozmieszczenia wojsk”. Trudno z tym polemizować.
Czego nas uczy historia?
Podobno, jeśli się jej nie zna, to nie uczy niczego – i w takim przypadku trzeba przerobić lekcję jeszcze raz. W liście, jaki ZDS wystosowało to ministerstwa obrony, czytamy między innymi, że w sytuacji kryzysowej porty będą szczególnie narażone na ataki, bo właśnie tamtędy będzie się odbywać transport sprzętu oraz sił Bundeswehry i NATO.
Zdaniem niemieckich analityków, w przypadku „kryzysu obronnego” to właśnie placówki nadmorskie znajdą się na pierwszej linii. Rzeczywiście, II wojna światowa rozpoczęła się ostrzałem Westerplatte dokonanym przez odbywający kurtuazyjną wizytę w Gdańsku pancernik Schleswig-Holstein.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny
Starożytna maksyma sformułowana przez rzymskiego historyka i pisarza wojskowego Publiusza Flawiusza Wegecjusza (Vegetiusa) brzmi: Igitur qui desiderat pacem, praeparet bellum – czyli „Dlatego niech ten, kto pragnie pokoju, przygotowuje się do wojny”. Niestety od jego czasów niewiele się w tej kwestii zmieniło, dlatego warto wziąć przykład z Niemców i poważnie podejść do kwestii przygotowania na ewentualny kryzys.
Jak mówią przedstawiciele ZDS, najważniejszymi niemieckimi portami są obecnie Hamburg, Bremerhaven, Wilhelmshaven oraz Rostock – i właśnie one w pierwszej kolejności powinny zostać wzięte pod uwagę zarówno pod względem ataku konwencjonalnego, jak i cyfrowego. Oczywiście trzy miliardy euro nie wystarczą – jak podkreśla ZDS, całkowity koszt przygotowania na ewentualną obronę będzie pięciokrotnie wyższy. Budżet obronny Niemiec zostanie jednak w tym roku podniesiony do 62,4 miliarda euro, więc środki pewnie się znajdą. A u nas?
Tagi: Niemcy, porty, atak, wojna, przygotowania