TYP: a1

Wpływ faszerowanego kabaczka na frekwencję wyborczą

sobota, 3 września 2011
MZ

Jacht Artura łagodnie kołysał się na wodach zatoki. Do domu było już niedaleko, wystarczało jedynie przepłynąć kilka mil morskich. Płótna żagli nie wypełniał najmniejszy powiew wiatru, na morzu panował sztil, kompletna cisza, przerywana od czasu do czasu pluskiem drobnej fali uderzającej w kadłub stojącego w dryfie jachtu. 


W takiej sytuacji podróżnik tęskniący za domem, którego progu od lat nie przekraczał – a tak właśnie było z Arturem powracającym z rejsu dookoła świata – odpaliłby silnik i pomknął w stronę portu. Czemuż zatem Artur tego nie czynił? Czemuż zwlekał z powrotem? Powodem tego nie była awaria, ani też brak paliwa. Prawdziwym powodem było, że w kraju do którego wracał właśnie rozpoczynała się, a właściwie już trwała, kampania wyborcza. 


W Arturze poczucie obywatelskiego obowiązku i zwykła tęsknota za domem walczyły z głęboką niechęcią do słuchania bełkotu kandydatów na posłów, wysłuchiwania ich tyrad pozbawionych sensu. Nie chciał oglądać nadętych póz kretynów, którzy mają się za mężów stanu. Nienawidził widoku ludzi zachłystujących się słowolejstwem, zachwyconych swoją – w ich przekonaniu – erudycją, która w gruncie rzeczy była powtarzaniem banałów, banałów jakie wyśmiałby uczeń pierwszej klasy szkoły powszechnej. Te miny, te gesty, te słowa, ten samozachwyt, ta nieudolność sformułowania w sposób jasny jakiejkolwiek myśli, to wyrzucanie z siebie wyświechtanych fraz, to wszystko napawało go niechęcią i obrzydzeniem. Już kiedyś to widział, obserwował pozy prezesa jednej z partii nadymającego się jak Półpanek z dziecięcej bajki, widział jego akolitów, przy których „euglena viritis” to mistrz intelektu, powtarzających „słowa objawione” bez cienia refleksji i co najgorsze, bez wstydu. Tak! Perspektywa przeżywania tego wszystkiego raz jeszcze Artura przerażała, ale w końcu poczucie obowiązku zwyciężyło. Odpalił silnik, jego dudnienie przetoczyło się po cichym do tej pory morzu, jacht powoli skierował się w stronę portu. Teraz trzeba powiedzieć otwarcie. W podjęciu decyzji powrotu niewątpliwie pomogła wizja FASZEROWANEGO KABACZKA, jaką miał przed oczami i jakiego żona obiecała mu przygotować. Kabaczek faszerowany to jedna z tych potraw, które uwielbiał. Wiedział, że ten przysmak oczekuje go w domu.


Jeśli ktokolwiek myśli, że postaci, o których mowa w tym opowiadaniu to posłowie PiS: Hofman, Suski, Błaszczak, Dera, Brudziński czy Mularczyk, a Prezes to Jarosław Kaczyński, czyni to na własną odpowiedzialność. Taka asocjacja jest absolutnie nieuprawniona. Poza tym, czy ktoś mógłby podejrzewać, że w tym tekście chodzi o Polskę!


Faszerowany kabaczek

Kabaczka faszerowanego przygotowujemy tak: gotujemy ryż al`dente, czyli ma on być nieco twardy. Mielone mięso wołowe, ale najlepiej wołowo-wieprzowe, przesmażamy na patelni wraz z wcześniej podsmażoną cebulą. Proporcje tych składników przyjmujemy „na oko”, zależą one od własnych preferencji i od wielkości kabaczka, którego chcemy nafaszerować. Mięso mieszamy z ryżem, przyprawiamy solą i pieprzem, dodajemy odrobinę ulubionych ziół, na przykład oregano, tymianek czy majeranek. Niektórzy dodają do farszu także wcześniej podsmażone grzyby, mogą to być pieczarki. (Wersja wegetariańska to jedynie podsmażone grzyby wymieszane z zezłoconą cebulą.) Kabaczka obieramy delikatnie ze skóry, przekrawamy, wyjmujemy pestki wraz z miąższem, a w to miejsce wkładamy farsz. Aby wszystko było dobrze przyprawione, kabaczka delikatnie solimy po wierzchu. Całość wkładamy do naczynia do zapiekania, jeśli nam zostało trochę farszu, to obsypujemy nim kabaczka, w ten sposób wypełniając puste miejsca. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni około godziny. Długość pieczenia zależy od wielkości kabaczka. Jeśli w naczyniu do zapiekania zostało trochę miejsca i zostało nam trochę farszu, to obok kabaczka możemy ułożyć parę nadzianych tym farszem papryk.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 13 maja

Timothy Severin wraz z czterema towarzyszami na tratwie z bambusa o nazwie "Hsu-Fu" wyruszył z okolic Hanoi przez Pacyfik; około 1000 Mm od wybrzeża Karoliny, w 104 dniu żeglugi, tratwa się rozpadła, a załogę uratował amerykański Coast Guard.
czwartek, 13 maja 1993
Timothy Severin wraz z czterema towarzyszami na tratwie z bambusa o nazwie "Hsu-Fu" wyruszył z okolic Hanoi przez Pacyfik; około 1000 Mm od wybrzeża Karoliny, w 104 dniu żeglugi, tratwa się rozpadła, a załogę uratował amerykański Coast Guard.
czwartek, 13 maja 1993
Odpłynął w swój ostatni rejs do Hilo Stan Hugill, człowiek legenda; mając 16 lat zamustrował na swój pierwszy żaglowiec, na kilkunastu kolejnych przepływał własną młodość, później jako zawodowy szantymen bywał na wszystkich morzach i oceanach. Śpiewał, pi
środa, 13 maja 1992
W Lysaller umiera Fritjof Nansen (ur. w 1861 r.) - norweski oceanograf i badacz polarny; m.in. zorganizował ekspedycję na statku "Fram", aby dowieść swojej tezy o istnieniu morskiego prądu polarnego płynącego ku wschodnim wybrzeżom Grenlandii.
wtorek, 13 maja 1930
W Świnoujściu nastąpił start s/y "Witeź II" z Kapitanem Emilem Żychiewiczem do rejsu do Islandii. Był to pierwszy rejs polskiego jachtu do stolicy Islandii. Rejs zakończył się 12.07.1959 r. po przebyciu 3767 Mm.
środa, 13 maja 1959