Zasadniczo nie – ale w pewnych wypadkach nie ma innego wyjścia. Dlatego właśnie nurkowie-wolontariusze z Bay Foundation zabili młotkami prawie 6 milionów (nie, to nie pomyłka) jeżowców w kalifornijskim regionie Santa Monica. Skąd tak drastyczny pomysł – i jaki właściwie był cel całego tego przedsięwzięcia?
Skąd wziął się jeżowcowy problem
Jeżowce to dziwaczne morskie zwierzęta zaliczane do szkarłupni. W zasadzie nie są agresywne ani groźne – dopóki nie sami nie wejdziemy z nimi w bliski kontakt (niektóre wydzielają naprawdę paskudne toksyny), nie napadną nas i nie zrobią nam krzywdy. Nie są też szczególnie toksycznymi sąsiadami dla innych morskich stworzeń. Ot, siedzą sobie przycupnięte na skałach i czekają, aż w okolicy pojawi się jedzonko. Są bardzo powolne i dlatego raczej wyłapują pożywienie, niż aktywnie polują. Dlaczego więc amerykańscy nurkowie postanowili je brutalnie zlikwidować?
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to… chodzi o człowieka. Rzecz w tym, że w XX wieku ludzie niemal wybili wydry morskie, które są naturalnymi wrogami jeżowców. Kiedy wydr zrobiło się zauważalnie mniej, jeżowców zaczęło przybywać. I przybywać. I przybywać… W końcu opanowały niektóre rejony w takim stopniu, że już nic innego nie mogło się tam przebić.
Podwodna katedra
Zanim populacja jeżowców zdominowała okolicę, w Santa Monica rosły całe lasy wodorostów, dając schronienie wielu różnorodnym gatunkom, a przy okazji tworząc epickie formacje zwane podwodnymi katedrami lub gajem podwodnych sekwoi. Niestety nadmierne zagęszczenie endemicznych fioletowych jeżowców sprawiło, że ten niesamowity podmorski las niemal zniknął; razem ze swoimi mieszkańcami.
Ludzie z Bay Foundation postanowili przywrócić naturalny porządek rzeczy – uzbrojeni w młoty zanurkowali i zaczęli rozbijać pancerzyki jeżowców. I tak przez ostatnich… 13 lat. Dopiero po tak długim czasie populacja zmalała na tyle, że wodorosty miały szansę zacząć się odradzać, a wraz z nimi – całe bogactwo podwodnego świata. O ile likwidowanie gatunków inwazyjnych, o czym pisaliśmy np. tutaj, jest jak najbardziej uzasadnione, o tyle masowa eksterminacja zwierzęcia będącego endemitem budzi już poważne wątpliwości. Specjaliści przekonują jednak, że w tym konkretnym przypadku jest to postępowanie jak najbardziej słuszne.
Kontrowersje
Kolce fioletowych jeżowców wżerały się w dno, uniemożliwiając wzrost wodorostom; a kiedy nie było wodorostów, nie było też innych zwierząt, które znajdują w nich schronienie. W efekcie powstawała podwodna pustynia przykryta, jak to określono, „jeżowcami-zombie” – w dodatku bardzo głodnymi.
Co ważne, nurkowie z fundacji nie zabijają wszystkich jeżowców po kolei – zostawiają przy życiu zdrowsze i większe okazy, które lokalni rybacy mogą wyłowić i sprzedać. Efekt skali powoduje też, że nie są w stanie zabić wszystkich – właśnie dlatego, zanim coś się zmieniło, minęło 13 lat. W tym okresie, jak szacuje fundacja, nurkowie rozbili 5,8 miliona jeżowców.
Tagi: jeżowce, Santa Monica, ekologia, ciekawostkiThank you @GuardianUS and Katharine Gammon for shining a light on “the forgotten forest,” aka southern California's kelp forests, and showcasing TBF’s work to restore these incredible “sequoias of the sea”! ???? Explore the full article: https://t.co/uDJWlpkhQw pic.twitter.com/nV61GUgDZ9
— The Bay Foundation (@SMBRF) September 2, 2025