Siły Federacji przeprowadziły na Bałtyku specjalne ćwiczenia. Jak informuje Reuters, zadania, jakie w ich trakcie wykonywano, dotyczyły między innymi odpierania ataków z użyciem dronów.
Nie tylko okręty mają znaczenie
Świat się zmienia – metody walki również, co doskonale widać chociażby na Ukrainie, gdzie coraz częściej do zadań bojowych wykorzystuje się drony. Oczywiście trzeba pamiętać, że dron to szerokie pojęcie – niekoniecznie musi to być zabawny latający wiatraczek, który przy pierwszej okazji utknie na drzewie.
Dziś nikt już nie ma wątpliwości (może poza jednym polskim generałem), że tego rodzaju obiekt to nie jest „zabawka na I Komunię”, ale broń: stosunkowo tania, łatwa do pozyskania, za to trudna do zwalczenia, zwłaszcza przy masowym użyciu.
Co takiego ćwiczyli Rosjanie?
Jak poinformowało Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, ćwiczenia polegały między innymi na sprawdzeniu możliwości wykorzystania dronów FPV (czyli first person view – urządzenia umożliwiające obserwowanie w czasie rzeczywistym, tak jakby pilot siedział w kabinie drona) do odpierania ataku morskich statków bezzałogowych oraz obronę lotniska przed atakami dronów latających.
W ćwiczeniach wzięli też udział nurkowie, którzy trenowali wykrywanie oraz ewentualne zatrzymanie innych nurków, czyli „grup podwodnych dywersantów”. W domyśle można założyć, że chodzi o podwodnych dywersantów NATO. Jak twierdzą analitycy, ćwiczenia Federacji stanowią odpowiedź na rozkaz D. Trumpa dotyczący przemieszczenia dwóch amerykańskich okrętów podwodnych bliżej wód terytorialnych Federacji Rosyjskiej.
Tagi: Bałtyk, Rosja, drony, ćwiczenia