Już niedługo (pod koniec sierpnia) Polskie Linie Oceaniczne S.A. zyskają pierwszą w swojej historii panią kapitan: Beata Knazovicova będzie dowodziła należącym do PLO kontenerowcem Port Gdynia. Kim jest i dlaczego zdecydowała się na taką ścieżkę kariery?
Kobieta na pokładzie…
Stare żeglarskie przesądy twierdziły, że to przynosi straszliwego pecha – co dowodzi, że ludzie zawsze szukali pretekstu, by wytłumaczyć własną nieudolność. Na szczęście mamy XXI wiek i dzisiaj tego typu spostrzeżenia są co najwyżej powodem do żartów, a kobiety coraz częściej wiążą swoje zawodowe życie z morzem.
Jest to swoisty znak czasów – ale też konsekwencja rozwoju cywilizacyjnego. Współcześnie siła fizyczna nie ma już takiego znaczenia jak dawniej; liczą się za to umiejętności, wiedza i doświadczenie, a te można zdobywać niezależnie od płci.
Oczywiście kobieta dowodząca statkiem to nadal coś nietypowego – o tym, że mężczyzna zostanie kapitanem kontenerowca PLO, nie pisalibyśmy przecież odrębnego artykułu. Facet awansował, to awansował, widocznie się nadawał, można się rozejść. A kobieta?
Przecieranie szlaków
Radosław Marciniak, prezes PLO, skomentował ten precedens w następujący sposób: Jesteśmy dumni, że w zarządzanej przez nas flocie, i to na tak trudnej i wymagającej trasie, jaką jest serwis do Afryki Zachodniej statkiem będzie dowodziła kobieta, pani kapitan Beata Knazovicova.
Jeśli zastanawiacie się, czy to polskie nazwisko (a może po mężu?), spieszymy z wyjaśnieniami: słowackie. Pani kapitan pochodzi ze Słowacji, ale wykształcenie – być może z braku dostępu do morza – odbierała już w Polsce, jest bowiem absolwentką Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.
Pierwsze marynarskie kroki stawiała na pokładzie PLO Włocławek, początkowo jako kadet pokładowy, potem – jako 3. oficer. Drugą jednostką, na której do dziś służy, jest właśnie kontenerowiec Port Gdynia. Pani Beata Knazovicova pracowała tam jako 2., a następnie 1. oficer; teraz zostanie kapitanem tego statku.
Kręte ścieżki
Co ciekawe, pani kapitan początkowo wcale nie planowała życia na morzu. Jak przyznaje, kiedyś marzyła o byciu pilotem (też raczej „męski” zawód), ale na przeszkodzie stanęły finanse. Ostatecznie aplikowała na studia… prawnicze. Szybko doszła jednak do wniosku, że praca za biurkiem to nie jest dla niej sens życia – postanowiła więc wyruszyć na morze: dostała się na Uniwersytet Morski w Gdyni (który wtedy jeszcze nazywał się Akademią Morską), a po jego ukończeniu wypłynęła na – dosłownie – szerokie wody.
Praca, mimo iż z pewnością angażująca, nie jest jej całym życiem – poza nią lubi książki oraz… pszczelarstwo. Jeśli wśród czytelników są pszczelarze (a w redakcji Tawerny są), zastanawiają się pewnie, jak połączyć dwa tak skrajnie różne zajęcia, jak pływanie kontenerowcem i opieka nad pszczołami. Najwyraźniej można – w końcu, gdzie diabeł nie może…
Tagi: kobieta, kapitan, kontenerowiec, PLO