TYP: a1

Świąteczny mak z miodem, migdałami i rodzynkami

sobota, 29 grudnia 2012
MZ

Przekleństwa zakłóciły ciszę pod pokładem niewielkiego jachtu kołyszącego się w rytm fal. To zdenerwowany Tomek dawał upust swej złości. - Do diabła, jak mogłem zapomnieć i nie zabrać na ten rejs maszynki do mielenia maku – wykrzykiwał.

Niewielki kambuz przypominał pobojowisko. Po blacie rozsypane było mnóstwo makowych ziaren, przechyły jachtu powodowały, że słoik miodu co chwilę trzeba było ratować przed ześliźnięciem się na podłogę, co zakończyłoby się prawdziwą tragedią. Trudno sobie wyobrazić co wtedy stało by się z zęzą i pompą zęzową, którą na pewno zatkałaby słodka maź wymieszana z odłamkami szkła.

Powód owego rozgardiaszu był prosty. Otóż Tomek nie wyobrażał sobie świąt bez potrawy, która można rzec od wieków funkcjonowała w jego rodzinie. Teoretycznie wszystko wcześniej przygotował, wziął na pokład niezbędne produkty, zapomniał jedynie o tym, że mak, podstawowy składnik, trzeba po spreparowaniu zmielić lub utrzeć w tak zwanej makutrze. Na rodzinny stół ta potrawa, a właściwie deser, trafiła za przyczyną jego przodka, słynnego podróżnika i żeglarza Tomasza z Jabłonowa, który namiętności do słodyczy nabrał podczas pobytu w niewoli u berberyjskiego pirata. Ze względu na swą urodę stał się jego faworytem, nic więc w tym dziwnego, że karmiony był znakomicie, a wschodnie słodkości, ociekające miodem i bakaliami szczególnie mu przypadły do gustu.

Gdy po wielu perypetiach wrócił do Polski, zaadaptował część tych smakołyków i stały się one w jego familii, tradycyjnym świątecznym przysmakiem. Przez lata, a właściwie dziesięciolecia, ulegały one przemianom i modyfikacjom i tak to, co początkowo nazywane było „makagigi” - rodzaj cukierka z maku mielonego spojonego karmelem i przesmażonym miodem – przerodziło się w ów mak z miodem, kruszonymi migdałami i rodzynkami, rzecz w pewien sposób przypominającą „kutię”, tyle że bardziej słodką i pozbawioną namoczonych ziaren pszenicy.

Tomek usiłował, a były to usiłowania rozpaczliwe, utrzeć mak w plastikowej misce. Jak łatwo się domyślić, było to z góry skazane na porażkę. Wtedy do akcji przystąpiła Kasia. Wyjęła z rąk Tomka miskę z makiem, postukała się z ironią w głowę i wyszła po trapie na ląd i odwiedziła pobliską, zaprzyjaźnioną restaurację. Tam w ciągu minuty mak został dwukrotnie przemielony w specjalnej maszynie. Święta udały się znakomicie, nie zabrakło tradycyjnego maku z miodem, migdałami i rodzynkami.


Świąteczny mak z miodem, migdałami i rodzynkami

Mak zalewamy wodą, tak aby go przykryła, gotujemy do momentu, aż ziarenka lekko zmiękną i popękają. Odcedzamy i dwukrotnie mielimy w maszynce. Tak spreparowany mak wykładamy na sporą patelnię, dodajemy miód i przesmażamy. Po pewnym czasie dodajemy pokruszone migdały, uprzednio blanszowane, obrane ze skórki i podpieczone oraz rodzynki i skórkę pomarańczową. Smażymy jeszcze chwilę, aż mak przejdzie wszystkimi smakami. Podajemy w towarzystwie ciasteczek z kruchego ciasta.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 13 maja

Timothy Severin wraz z czterema towarzyszami na tratwie z bambusa o nazwie "Hsu-Fu" wyruszył z okolic Hanoi przez Pacyfik; około 1000 Mm od wybrzeża Karoliny, w 104 dniu żeglugi, tratwa się rozpadła, a załogę uratował amerykański Coast Guard.
czwartek, 13 maja 1993
Timothy Severin wraz z czterema towarzyszami na tratwie z bambusa o nazwie "Hsu-Fu" wyruszył z okolic Hanoi przez Pacyfik; około 1000 Mm od wybrzeża Karoliny, w 104 dniu żeglugi, tratwa się rozpadła, a załogę uratował amerykański Coast Guard.
czwartek, 13 maja 1993
Odpłynął w swój ostatni rejs do Hilo Stan Hugill, człowiek legenda; mając 16 lat zamustrował na swój pierwszy żaglowiec, na kilkunastu kolejnych przepływał własną młodość, później jako zawodowy szantymen bywał na wszystkich morzach i oceanach. Śpiewał, pi
środa, 13 maja 1992
W Lysaller umiera Fritjof Nansen (ur. w 1861 r.) - norweski oceanograf i badacz polarny; m.in. zorganizował ekspedycję na statku "Fram", aby dowieść swojej tezy o istnieniu morskiego prądu polarnego płynącego ku wschodnim wybrzeżom Grenlandii.
wtorek, 13 maja 1930
W Świnoujściu nastąpił start s/y "Witeź II" z Kapitanem Emilem Żychiewiczem do rejsu do Islandii. Był to pierwszy rejs polskiego jachtu do stolicy Islandii. Rejs zakończył się 12.07.1959 r. po przebyciu 3767 Mm.
środa, 13 maja 1959